Odchudzam Się

bo jeden kilogram diety nie czyni

Świąteczna łyżka dziegciu

Dzyń, dzyń, dzyyyń!

Teoretycznie powinny tutaj w tle być zdjęcia bałwanków, a w tle (tja… tle tła) wielka  ilości śniegu. Niestety – bałwan wyjdzie jedynie z błota, a zamiast śniegu musi nam wystarczyć zaledwie polana chłodną wodą trawa. Ale jak to mawiajo „it is how it is” 🙂

Druga szansa

Myślimy o drugich szansach.

Jak wiele dalibyśmy za to, żeby zrobić coś jeszcze raz. Jeszcze raz, ale tym razem inaczej. Najczęściej po to, żeby było lepiej.

Warto dawać drugie szanse czy lepiej skreślać kogoś do końca. Z wielką kropką na końcu. Czy jeszcze wcisnąć do głowy myśl, że może będzie inaczej. Lepiej. Warto?

Zbliżając się do magicznej granicy

Mijają dni i mijające noce… Nieustająco nasze życie zmierza w jakimś kierunku. Każdy z nas myśli sobie, że w jakimś stopniu wie co to za miejsce, gdzie chciałby być, albo gdzie będzie. Jakże smutna jest świadomość tego, że każdy z nas mimo wszystko będzie się mylił.

Inteligencja i problemy jakie ze sobą niesie

Dzisiaj znowu będziemy się troszeczkę rozpływać jaki jestem cudowny, wspaniały i ogólnie oh i ah 😉 A tak bardziej na poważnie…

Zacznijmy od faktów. Rodzajów inteligencji jest baaardzo dużo – mamy… A wpiszcie sobie w google – nie mogę Wam wszystkiego podawać na tacy 😉 Mój ogólny poziom IQ, który udało się zmierzyć dzięki specjalnym metodom Mensy to zaledwie 142. Zaledwie, bo od 146 dopiero do wspomnianej organizacji przyjmują. Mój wynik stawia mnie w 0,2% procenta populacji. Niby świadomość, że w podobnym przedziale znaleźć można takich ludzi jak np. Bill Gates powinna mnie budować, ale… Zadaję sobie pytanie, gdzie moje wielkie osiągnięcia? Gdzie sukcesy? Gdzie jakieś szczęście? Bo jakoś ich nie widzę. Może w przyszłości jeszcze coś się uda osiągnąć… Kto wie 😉

Karma to suka… I za to ją lubię

Witajcie moi Drodzy 🙂

Miałem o typ napisać ostatnio, ale życie zweryfikowało moje plany i powiedziało „jednak nie”. Chciałem poruszyć temat życiowej sprawiedliwości i tego, że kto sieje wiatr ten zbiera burzę. Polecieliśmy już trochę w kwestii przysłów i mądrości życiowych, więc przejdźmy może do sedna.

Sprzątanie przeszłości

I kolejny tydzień w tym miejscu 🙂

Obecna potrzeba, lub jak kto woli konieczność, zmusiła mnie do dość intensywnych prac domowych, które mają na celu… Wyczyszczenie mojego rodzinnego domu z możliwie wszystkich rzeczy. Dlaczego? A to dlatego, że będę wynajmował swój rodzinny dom. Z tego też powodu dieta i treningi niestety idą w odstawkę, ponieważ spędzam przy tym zajęciu każdego dnia prawie 12 godzin

Życie wcisnęło mi burzę…

Witajcie!

Minął tydzień, a ja znowu tutaj jestem. Nie bedzie dzisiaj może jakoś bardzo długo, ale za to będzie treściwie – swoją droga ciekawe ile razy w przyszłości zdarzy mi się tutaj takie rzeczy pisać 😀

Depresja… Check. Dalej jest.

Chujowe nastawienie do wszystkiego… Obecne.

Ogólnie, mogę to podsumować tak – bez zmian. Nawet weny do pisania tutaj nie mam za dużej… Następnym razem będzie lepiej.

Depresyjny stan

Stało się. Musiałem się do tego przyznać przed sobą i wszystkimi. Jeśli ma tutaj być szczerze, bez ogródek, to i tutaj musiała się o tym znaleźć wzmianka.

Przytłoczyło mnie ostatnio wiele rzeczy. Wszechogarniające zabieganie oraz brak czasu na pasję każdego dnia powoli zabierało kawałek mojego spokoju. Gwoździem do przysłowiowej trumny w tym wypadku był rozpad mojego prawie sześcioletniego związku. Ilość pytań o to „Jak?”, „Dlaczego?” i „Ale czemu?” była dla mnie tak wielka, że po prostu nie udało mi się tego udźwignąć. Bliscy i znajomi pytali niejednokrotnie jak sobie radzę. Kwitowałem to jednym stanowczym „Chujowo, ale jakoś trzeba to przetrwać”. Oszukiwałem ich i po części oszukiwałem także siebie. Robiłem dobrą, w miarę, minę do złej gry. Dobijałem się przez ostatnie trzy miesiące złudną nadzieją i liczyłem na coś czego pojawienie się nie mogło mieć racji bytu. Dowiedziałem się przez ten czas od jakiegoś „Dobrego duszka” sporo odpowiedzi na moje powyższe pytania. Zgniotła mnie świadomość, że tyle czasu spędziłem z osobą, której na dobrą sprawę nie znałem, a jej obecne zachowanie jest tego najlepszym przykładem. Nie będę rozpisywał się w tej kwestii za dużo, ale mogę powiedzieć jedną rzecz… Realia, w których myślałem, że żyję okazały się jednak kompletnie inne.

Ruszyła maszyna, nikt jej nie zatrzyma

Ha! Nie spodziewaliście się mnie tutaj tak wcześnie! Nie minął rok, kwartał, ani nawet miesiąc, a nowa notka ląduje tutaj na blogu.

Dzisiaj chciałbym z Wami porozmawiać, albo bardziej opisać, dlaczego tutaj jestem i  skąd w ogóle pomysł (poza obecnie panującą modą) na to, żeby się redukować. Opowiem Wam kilka historii, które przybliżą Wam ten temat.

Nie wracam – po prostu zaczynam

Znowu to samo. Minęło sporo czasu od ostatniej wiadomości tutaj. Muszę sobie chyba zapisać gdzieś przypomnienie, żeby coś krzyczało do mnie „Notka leniu!”. Mógłbym napisać, że przez ten czas nic nie robiłem i ogólnie nic z planów walki o sylwetkę i zdrowie nie wyszło… Ale rozminąłbym się z prawdą.

Strona 1 z 2

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén