bo jeden kilogram diety nie czyni

Kategoria: Sport

Depresyjny stan

Stało się. Musiałem się do tego przyznać przed sobą i wszystkimi. Jeśli ma tutaj być szczerze, bez ogródek, to i tutaj musiała się o tym znaleźć wzmianka.

Przytłoczyło mnie ostatnio wiele rzeczy. Wszechogarniające zabieganie oraz brak czasu na pasję każdego dnia powoli zabierało kawałek mojego spokoju. Gwoździem do przysłowiowej trumny w tym wypadku był rozpad mojego prawie sześcioletniego związku. Ilość pytań o to „Jak?”, „Dlaczego?” i „Ale czemu?” była dla mnie tak wielka, że po prostu nie udało mi się tego udźwignąć. Bliscy i znajomi pytali niejednokrotnie jak sobie radzę. Kwitowałem to jednym stanowczym „Chujowo, ale jakoś trzeba to przetrwać”. Oszukiwałem ich i po części oszukiwałem także siebie. Robiłem dobrą, w miarę, minę do złej gry. Dobijałem się przez ostatnie trzy miesiące złudną nadzieją i liczyłem na coś czego pojawienie się nie mogło mieć racji bytu. Dowiedziałem się przez ten czas od jakiegoś „Dobrego duszka” sporo odpowiedzi na moje powyższe pytania. Zgniotła mnie świadomość, że tyle czasu spędziłem z osobą, której na dobrą sprawę nie znałem, a jej obecne zachowanie jest tego najlepszym przykładem. Nie będę rozpisywał się w tej kwestii za dużo, ale mogę powiedzieć jedną rzecz… Realia, w których myślałem, że żyję okazały się jednak kompletnie inne.

Nie wracam – po prostu zaczynam

Znowu to samo. Minęło sporo czasu od ostatniej wiadomości tutaj. Muszę sobie chyba zapisać gdzieś przypomnienie, żeby coś krzyczało do mnie „Notka leniu!”. Mógłbym napisać, że przez ten czas nic nie robiłem i ogólnie nic z planów walki o sylwetkę i zdrowie nie wyszło… Ale rozminąłbym się z prawdą.

Słowem wstępu

Cześć, to mój pierwszy wpis na tym blogu – tak zaczyna się większość dzienników w sieci. Może to i dobry sposób na rozpoczęcie? Możliwe, ale w moim przypadku ważniejsza od gonitwy za trendami jest szczerość do bólu i kompletne obnażenie swojego ja nie przebierając w słowach i zwrotach.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén