Dzisiaj znowu będziemy się troszeczkę rozpływać jaki jestem cudowny, wspaniały i ogólnie oh i ah 😉 A tak bardziej na poważnie…

Zacznijmy od faktów. Rodzajów inteligencji jest baaardzo dużo – mamy… A wpiszcie sobie w google – nie mogę Wam wszystkiego podawać na tacy 😉 Mój ogólny poziom IQ, który udało się zmierzyć dzięki specjalnym metodom Mensy to zaledwie 142. Zaledwie, bo od 146 dopiero do wspomnianej organizacji przyjmują. Mój wynik stawia mnie w 0,2% procenta populacji. Niby świadomość, że w podobnym przedziale znaleźć można takich ludzi jak np. Bill Gates powinna mnie budować, ale… Zadaję sobie pytanie, gdzie moje wielkie osiągnięcia? Gdzie sukcesy? Gdzie jakieś szczęście? Bo jakoś ich nie widzę. Może w przyszłości jeszcze coś się uda osiągnąć… Kto wie 😉

Inteligencja, niezależnie jak wysoka czy jakiego typu powoduje w głowie nieustającą gonitwę myśli, skojarzeń, obserwacji i jest on odpowiedni do jego wysokości. Mogłoby się wydawać, że jest to coś fajnego, ale niemożliwość zaśnięcia przez prawie całą noc z powodu procesów myślowych to nie jest nic, aż tak fajnego. Pozwala to na wiele przemyśleń, które potem procentują, dają możliwości rozwoju, ale powodują też spore problemy. Wszystkie kwestie emocjonalne i życiowe generują taki bajzel pod włosami, że nawet moja wielka głowa robi się mała. Analizowanie, wracanie do starych kwestii, roztrząsanie i zastanawianie się czy gdybyśmy dokonali innego wyboru to czy obecna sytuacja byłaby inna. Wszystko sprowadza się do wracającej myśli „chciałbym zasnąć i obudzić się jak wszystko się uspokoi / wyjaśni”.

Podsumowując wszystkie za i przeciw… Zdecydowanie wolę mieć taki łeb jaki mam. No, dobra. Może trochę % z Ulanego Ilorazu mógłbym oddać 😉