bo jeden kilogram diety nie czyni

Tag: chęć zmian

Świąteczna łyżka dziegciu

Dzyń, dzyń, dzyyyń!

Teoretycznie powinny tutaj w tle być zdjęcia bałwanków, a w tle (tja… tle tła) wielka  ilości śniegu. Niestety – bałwan wyjdzie jedynie z błota, a zamiast śniegu musi nam wystarczyć zaledwie polana chłodną wodą trawa. Ale jak to mawiajo „it is how it is” 🙂

Inteligencja i problemy jakie ze sobą niesie

Dzisiaj znowu będziemy się troszeczkę rozpływać jaki jestem cudowny, wspaniały i ogólnie oh i ah 😉 A tak bardziej na poważnie…

Zacznijmy od faktów. Rodzajów inteligencji jest baaardzo dużo – mamy… A wpiszcie sobie w google – nie mogę Wam wszystkiego podawać na tacy 😉 Mój ogólny poziom IQ, który udało się zmierzyć dzięki specjalnym metodom Mensy to zaledwie 142. Zaledwie, bo od 146 dopiero do wspomnianej organizacji przyjmują. Mój wynik stawia mnie w 0,2% procenta populacji. Niby świadomość, że w podobnym przedziale znaleźć można takich ludzi jak np. Bill Gates powinna mnie budować, ale… Zadaję sobie pytanie, gdzie moje wielkie osiągnięcia? Gdzie sukcesy? Gdzie jakieś szczęście? Bo jakoś ich nie widzę. Może w przyszłości jeszcze coś się uda osiągnąć… Kto wie 😉

Sprzątanie przeszłości

I kolejny tydzień w tym miejscu 🙂

Obecna potrzeba, lub jak kto woli konieczność, zmusiła mnie do dość intensywnych prac domowych, które mają na celu… Wyczyszczenie mojego rodzinnego domu z możliwie wszystkich rzeczy. Dlaczego? A to dlatego, że będę wynajmował swój rodzinny dom. Z tego też powodu dieta i treningi niestety idą w odstawkę, ponieważ spędzam przy tym zajęciu każdego dnia prawie 12 godzin

Depresyjny stan

Stało się. Musiałem się do tego przyznać przed sobą i wszystkimi. Jeśli ma tutaj być szczerze, bez ogródek, to i tutaj musiała się o tym znaleźć wzmianka.

Przytłoczyło mnie ostatnio wiele rzeczy. Wszechogarniające zabieganie oraz brak czasu na pasję każdego dnia powoli zabierało kawałek mojego spokoju. Gwoździem do przysłowiowej trumny w tym wypadku był rozpad mojego prawie sześcioletniego związku. Ilość pytań o to „Jak?”, „Dlaczego?” i „Ale czemu?” była dla mnie tak wielka, że po prostu nie udało mi się tego udźwignąć. Bliscy i znajomi pytali niejednokrotnie jak sobie radzę. Kwitowałem to jednym stanowczym „Chujowo, ale jakoś trzeba to przetrwać”. Oszukiwałem ich i po części oszukiwałem także siebie. Robiłem dobrą, w miarę, minę do złej gry. Dobijałem się przez ostatnie trzy miesiące złudną nadzieją i liczyłem na coś czego pojawienie się nie mogło mieć racji bytu. Dowiedziałem się przez ten czas od jakiegoś „Dobrego duszka” sporo odpowiedzi na moje powyższe pytania. Zgniotła mnie świadomość, że tyle czasu spędziłem z osobą, której na dobrą sprawę nie znałem, a jej obecne zachowanie jest tego najlepszym przykładem. Nie będę rozpisywał się w tej kwestii za dużo, ale mogę powiedzieć jedną rzecz… Realia, w których myślałem, że żyję okazały się jednak kompletnie inne.

Ruszyła maszyna, nikt jej nie zatrzyma

Ha! Nie spodziewaliście się mnie tutaj tak wcześnie! Nie minął rok, kwartał, ani nawet miesiąc, a nowa notka ląduje tutaj na blogu.

Dzisiaj chciałbym z Wami porozmawiać, albo bardziej opisać, dlaczego tutaj jestem i  skąd w ogóle pomysł (poza obecnie panującą modą) na to, żeby się redukować. Opowiem Wam kilka historii, które przybliżą Wam ten temat.

Nie wracam – po prostu zaczynam

Znowu to samo. Minęło sporo czasu od ostatniej wiadomości tutaj. Muszę sobie chyba zapisać gdzieś przypomnienie, żeby coś krzyczało do mnie „Notka leniu!”. Mógłbym napisać, że przez ten czas nic nie robiłem i ogólnie nic z planów walki o sylwetkę i zdrowie nie wyszło… Ale rozminąłbym się z prawdą.

Wracam, tym razem na dobre

Minęło 428 dni, czyli 10272 godziny, co po przeliczeniu daje 616320 minut. Wszystko to sprowadza się do tego, że od ostatniej wiadomości tutaj uciekło blisko 36979200 sekund. Przez 99,9% tego czasu każda z nich została zmarnowana w temacie mojej walki z wagą, a wystarczyła tak naprawdę jedna, aby zacząć działać. Zrobić coś z tym problemem.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén